To jedna z książek, o której mówi się zdecydowanie za rzadko.
O przemocy domowej mówi się rzadko i raczej po cichu, jakby był to temat tabu. W ostatnim czasie pojawiło się na rynku kilka książek właśnie w tym temacie, ale utonęły w fali nowości równie szybko, jak wypłynęły. Sądzę jednak, że są to lektury, o których warto wspominać częściej, które warto przypominać i polecać, mimo że nie są piękne, kolorowe i nie czyta się ich z zachwytem i ogromną przyjemnością. We mnie ten reportaż wzbudził mnóstwo skrajnych odczuć – od niedowierzania, przez zaprzeczenie, do zrozumienia dochodząc.
Nie doświadczyłam nigdy przemocy domowej, nie byłam
też jej świadkiem. Po przeczytaniu książki Górki zaczęłam się zastanawiać, czy nikt
z moich znajomych jej nie przeżywał, ale to ciężko bezpośrednio stwierdzić
szczególnie po czasie. W każdym razie Aż do śmierci to reportaż poświęcony
grupie kobiet, które z ofiar przeistoczyły się w oprawców. Przez lata zamiast pocałunków od męża otrzymywały uderzenia w twarz, a
zamiast czułych słów słyszały wyzwiska. Były bite, kopane, poniżane,
zastraszane, okaleczane i zmuszane do prostytucji. Taki los zgotowali im ich
mężowie i partnerzy, ci sami, którzy wielokrotnie wyznawali im miłość. Poznajemy
kobiety, które dotarły do granicy swojej wytrzymałości i postanowiły już nie
być bierne w zaistniałych sytuacjach i wzięły sprawy w swoje ręce.
To, co najbardziej doceniam w tym reportażu to to, że
autorka nikogo nie ocenia, a każdej z kobiet daje możliwość wypowiedzenia się i
opowiedzenia swojej historii na swój własny i niewymuszony sposób. Osiem
kobiet, w tym siedem morderczyń, które odpowiedziały przemocą na przemoc, za co
teraz ponoszą konsekwencje, opowiadają o życiu przed dokonaniem zbrodni, teraz,
a także o planach na potem. Mnóstwo tu uczuć, wspomnień i przeżyć, które nie
pozwalają przejść obok tych wydarzeń obojętnie, a wywołując emocje u czytelnika
od razu też uczą. Mam wrażenie, że większość społeczeństwa uważa, że łatwo jest
stawiać się w sytuacji osoby doświadczającej przemocy domowej, chociaż nie ma
się o niej zielonego pojęcia, co często też jakby daje od razu prawo do oceniania. Po przeczytaniu tej książki zrozumiałam, że w takich sytuacjach nic nie jest czarne ani białe. Chociaż nadal nie potrafię do końca zrozumieć, jak można na własne życzenie zgotować sobie taki los i tkwić w tej bezradności przez długi czas, narażając i siebie, i swoje dzieci na niebezpieczeństwo, to jednak przede wszystkim nie oceniam. Zresztą chyba nie ma nic gorszego niż krytykowanie i atakowanie osoby, która żyje w ciągłym stresie, co ostatecznie może jedynie jeszcze bardziej negatywnie wpłynąć na jej stan psychiczny i samopoczucie. Dzięki Górce zrozumiałam, że najważniejsze co można dać osobie doświadczającej przemocy, to swój czas chociażby na rozmowę
Moim zdaniem to dobra książka dla każdego –
poleciłabym ją zarówno tym, którzy doświadczali lub nadal doświadczają przemocy
domowej, ale też tym, którzy nigdy się z nią nie spotkali osobiście. Ogromną
zaletą tej książki jest uświadamianie czytelnika o tym, że takie sytuacje mają
miejsce, że często w ogóle nie są zauważalne dla ludzi z zewnątrz, szczególnie
dla tych, którzy nie chcą tego widzieć. Mam wrażenie, że po części też
pokazuje, że z toksycznego związku można się uwolnić – chociaż tutaj akurat
mamy przypadki bardzo skrajne, w których ostatecznie o wolności ciężko mówić. Przeczytajcie
ten reportaż, po prostu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz