Czy od częstego czytania o mordercach podchodzi się
do tematu śmierci bez emocji?
Nie wydaje mi się. Chociaż po książce Rozmowy z
seryjnymi mordercami Christophera Berry-Dee przez chwilę miałam taką myśl w
głowie. To w ogóle była dziwna dla mnie książka, bo przeżyłam przy niej sporo
takich książkowych pierwszych razów. Pierwszy raz książka o takiej tematyce nie
wywołała we mnie żadnych większych emocji. Pierwszy raz byłam tak mocno
zawiedziona formą – tytuł i opis wskazywał zupełnie co innego niż to, co
zastałam w środku. Pierwszy raz usnęłam z nudów czytając o robieniu krzywdy
innym ludziom. Pierwszy raz szczerze mi ulżyło, kiedy po dwóch miesiącach
wreszcie udało mi się doczytać ją do końca. I pierwszy raz mam tak rozbieżne
myśli o książce – bo z jednej strony jest dobra, ale z drugiej jest tragiczna.
Nie wiem, czy kiedykolwiek zdarzyło się wam mieć taki
stosunek do jakiejkolwiek książki, ale ja mam tak pierwszy raz i szczerze nie bardzo
wiem, jak do tego podejść. Jestem ogromnie ciekawa z czego wynika ta słaba
forma przekazu książki – oczywiście może być to zależne od przekładu, ale nie
wykluczam, że sam autor postawił na taką a nie inną formę. Kiedyś się o tym
przekonam. Mam jedną książkę Christophera Berry-Dee w oryginale i z pewnością
ją przeczytam. Jednak nie prędko, bo po takim zawodzie nawet nie bardzo mi się
chce wracać do ulubionego tematu. Póki co nikogo nie oceniam, nikogo nie
obarczam winą poza tym, że po prostu uprzedzam przed książką, która czyta się
niezwykle opornie.
Przyznać jednak trzeba, że dobór opisywanych postaci
był niezwykle trafiony. W książce znalazło się mnóstwo morderców (głównie
mężczyzn), o których nie mówi się na szeroką skalę, ale też nie zabrakło tych
najbardziej charakterystycznych i znanych przypadków. Z rozmowami, które
wydawca mocno podkreślił w tytule, ta książka nie ma wiele wspólnego – autor owszem
rozmawiał z tymi postaciami, jednak w poszczególnych rozdziałach nie znajdziemy
treści w formie rozmowy. Autor wszystkie wywiady parafrazował i dodawał do nich
swoje przemyślenia. Mimo że taka forma opowiadania o morderstwach jest dość
częsta w tego typu książkach, to jednak przy tym tytule zupełnie mi coś nie
zagrało. I chociaż poszczególne rozdziały i postaci były dla mnie interesujące –
bo o niektórych czytałam pierwszy raz – to nie byłam w stanie utrzymać
zaangażowania i dosłownie zaczynałam ziewać. Przez dwa miesiące traktowałam tę
książkę jako pewnego rodzaju usypiacz i szczerze ulżyło mi, kiedy wreszcie
udało mi się ją doczytać.
Powiedziałabym, że ta książka to kompendium podstawowej
wiedzy o mordercach. To pewnego rodzaju studium, dzięki któremu poznamy diagnozę
psychologiczną, z którego dowiemy się nieco więcej o motywach samych zbrodni.
To zbiór brutalnych opowieści, w których nie brakuje szczegółów z dokonywanych
i opisywanych zbrodni. Mimo tego, że widzę w niej sporo zalet, dla mnie to była
jedna z gorszych książek tego roku. Już dawno nie miałam takiego problemu ze
skończeniem książki, która skupiona jest na temacie, którym się interesuję.
Tytuł oryginału: Talking with Serial Killers (I)
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 26 lutego 2020
Moja ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz