25 października

#502. W cieniu zła | Alex North



Jeżeli Szeptacz was zachwycił, to W cieniu zła zrobi na was jeszcze większe wrażenie!

Doszukuję się oniryzmu w thrillerach. Okazuje się, że te, których do końca nie potrafię połączyć ani z rzeczywistością, ani ze snem, stają się moimi ulubionymi. Pierwszy raz trafiłam na taki klimat w Nocnym filmie, później znalazłam go trochę w powieściach Bartosza Szczygielskiego, Outsider Kinga też go trochę miał, chociaż tam główne skrzypce grały też elementy mocno nadprzyrodzone. Ale teraz przyszedł czas na W cieniu zła…

 

Mam wrażenie, że te mocno senne thrillery często wydają się być takie niepewne, a co za tym idzie – często są dość powolne, monotonne w dążeniu do sedna sprawy i ostatecznego rozwiązania. I nie zrozumcie mnie źle – w tym przypadku to ogromna zaleta tej książki! A przynajmniej ja to tak odbieram, bo nie zawsze muszę trafić na książkę, w której od początku do samego końca jest akcja, akcja i jeszcze więcej akcji. W cieniu zła jakby trochę się na początku wlekło, North powoli wprowadza czytelników w historię, pozwala na swój sposób i w swoim tempie wejść w tę niepewność. Dzięki tej nastrojowości ostatecznie nie skupiamy się tylko i wyłącznie na wątku kryminalnym, a odczuwamy mnóstwo bodźców z różnych stron, które ostatecznie wpływają na to, że czytając tę powieść w nocy można nabawić się co najmniej gęsiej skórki. Ci bardziej wrażliwi, albo podatni na mroczne historie, pewnie mogą nie przespać nocy.

 

Chociaż ostatnio chwalę masę książek za ich rzeczywistość, to każda jest zupełnie inna i co innego wpływa na tę jej namacalność. North tutaj połączył takie niepewne stąpanie po glebie z elementami nadprzyrodzonymi, które są, ale jakby ich nie było. Wszystko jest rzeczywiste, ale no tak jakby nie do końca. Dużo w tej powieści takich sprzecznych doznań, które totalnie podbijają czytelnicze emocje. Nie chcę za dużo zdradzać, żeby nikomu ostatecznie nie popsuć przygody z książką, ale jeżeli lubicie takie niepewne klimaty, a nie zawsze thrillery muszą pędzić z akcją od samego początku, to przeczytajcie W cieniu zła.

 

Tym razem North zapewnił czytelnikom balans na krawędzi jawy i snu, ale też przeszłości i teraźniejszości. Dzieje się dużo, jest intensywniej niż w Szeptaczu, a przy tym mroczniej i z nutą tego niepowtarzalnego oniryzmu. Uważaj, bo śniąc możesz doświadczać wszystkiego, jeżeli tylko potrafisz odpowiednio kontrolować i wpływać na swoje sny... Jestem bardzo ciekawa, czy po takiej lekturze spokojnie zaśniesz.

 





Tytuł oryginału: The Shadow Friend
Tłumaczenie: Paweł Wolak
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 28 października 2020
Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © rude recenzuje.