Kiedy wreszcie potrzebujesz odpocząć…
Kathryn Nicolai napisała książkę, która podejrzewam,
że nikomu nie uratuje życia i która nie wszystkim się spodoba. Powiedziałabym
nawet, że zupełnie nic się w niej nie dzieje, więc wielu może uznać ją za
zupełnie bezużyteczną i nieciekawą. Podobnie zresztą sprawy się mają z
prowadzonym przez Nicolai podcastem, który też jest trochę o niczym. A
najlepsze w ogóle w tym wszystkim jest to, że tym razem, przy tej książce,
zupełnie nikt się za takie słowa nie obrazi, bo właśnie o to w niej chodzi.
Nie wiem, czy kiedykolwiek doświadczyliście stanu
zmęczenia, ale po prostu nie mogliście usnąć? Ja mam tak dość często i chociaż
w takich chwilach próbuję zazwyczaj ratować się jakąkolwiek książką, to nie
zawsze wychodzi po mojej myśli. Zdarza się, że zamiast usnąć, totalnie wkręcam
się w historie z danej powieści i kończę czytanie zdecydowanie za późno. A
konsekwencją tego jest mega zmęczenie kolejnego dnia. Teraz jestem uratowana,
bo mam Nic się nie dzieje, w której autorka spisuje historie, w których fabuła
jest spokojna, monotonna i sam klimat jej opowiadań jest taki lekki, że zachęca
do zamknięcia oczu chociaż na chwilę. Powiedziałabym nawet, że wymusza
błogostan i spokój. Forma jest idealna do takiego wieczornego relaksu nad
książką przed spaniem – rozdziały są bardzo krótkie, bo dosłownie kilku
stronicowe. Opisywane w nich wydarzenia nie prowadzą w zasadzie do żadnej
puenty, więc jeżeli uśnie się gdzieś w międzyczasie, to też nie będzie żadnego
większego problemu. Jednak to też dobra książka dla bardziej uważnych
czytelników, którzy chcą nauczyć się dostrzegać i pielęgnować drobne, pozornie
nic nie znaczące chwile. To książka, która trochę uczy odnajdywania siebie w
zabieganej rzeczywistości i tworzenia takich swoich historii, które pomogą
zatrzymać pędzące myśli również o każdej porze dnia.
Nic się nie dzieje nie jest pozycją obowiązkową, to
na pewno. Życia nie uratuje, ale może je znacznie ułatwić i sprawić, że
zasypianie stanie się bardziej przyjemne. Jeżeli macie ochotę na taką
niezobowiązującą lekturę, to bardzo polecam. Na problemy ze snem idealnie się
sprawdza, na uspokojenie w ciągu dnia też, więc główne jej założenia zostały
spełnione. A tym, który lubią podcasty polecam też Nothing much happens w
wersji do słuchania. Głos autorki wprawia w jeszcze bardziej senny nastrój!
7/10 za książkę, której główną zaletą jest to, że mogę przy niej usnąć. Nie przesadziłaś?
OdpowiedzUsuńUważam, że jak na książkę w swojej kategorii jest ciekawa i warta uwagi :) nie ma co porównywać jej do kryminałów czy reportaży, które też oceniam 7/10.
Usuń