Smutna to była książka.
Niby fikcja literacka, a jednak ta rodzina, te zachowania takie realistyczne. Co więcej, ja znam osobiście takie rodziny. Pamiętam je sprzed kilkunastu lat, gdzie jeszcze wtedy nie zwracałam na te ich zachowania uwagi, byłam trochę za młoda, ale znam je też teraz. Najgorsza jest chyba świadomość, że z biegiem lat nic się nie zmieniło. I bądźmy szczerzy, nigdy się to nie zmieni.
Tu nie ma nic jest ciężką książką pod względem
przekazu, ale czyta się ją ekspresowo i z dużym zaangażowaniem. A ono wynika z
jednej strony trochę z ciekawości jak to dalej będzie, co tam się wydarzy, ale
z drugiej z jakiegoś takiego niedowierzania, że naprawdę można napisać powieść,
która będzie tak rzeczywista i że to w którymś momencie się nie uda. Udało się
po całości.
Sposób narracji i język sprawiają, że dosłownie
wchodzi się w tę historię, stoi i obserwuje wszystkie wydarzenia z boku,
słysząc tylko kłębiące się w głowie myśli Jadwigi. To jest bohaterka, którą
trzeba poznać. Można jej nie lubić, można się z nią nie zgadzać, można chcieć
jej pomóc, ale to się ostatecznie i tak nie uda. Janik w doskonały sposób
buduje w tej powieści klimat trochę tragiczny, trochę żałosny. Bo niby osadza
akcję w takiej „prawidłowej” polskiej rodzinie, to już od okładkowych
zapowiedzi, od pierwszego zdania książki, wiadomo, że tam się dobrze dziać nie
będzie. Jest żona, mąż, więcej niż jedno dziecko, co jest totalną zasadą
udanego i długoletniego małżeństwa, ale jest też modlitwa i wiara. Kto by tam
zwracał uwagę na jakieś bicie czy picie. A później pojawia się ktoś jeszcze,
kolejny narrator, o którym ciężko powiedzieć, że wprowadza świeżość w tę
historię.
Przyznaję, że to jedna z tych książek, o której
ciężko mi napisać coś mądrego, konkretnego, co zachęciłoby Was do jej
przeczytania, bo mam wrażenie, że znam tych ludzi. Chciałabym nie być wyłącznie
obserwatorem, chciałabym pomoc w jakikolwiek sposób, ale takie patologie
"od zawsze, na zawsze" rządzą się swoimi prawami. Tego nie da się zmienić
od zewnątrz. Bardzo nie chciałam, żeby ta historia była właśnie taka, jaka
była. Czekałam na promyczek nadziei, na jakieś dobre zakończenie, ale ono nigdy
nie nadejdzie. Bez względu na to, jak ta historia gryzie, jak się jej nie chce
akceptować, to i tak to wszystko będzie się działo – na kartach powieści, ale i
w wioskach oddalonych od cywilizacji.
Smutna ta recenzja, pewnie jak ta książka. Nie planuję jej przeczytać
OdpowiedzUsuń