A to po prostu musicie przeczytać.
Zupełnie nie spodziewałam się, że Echo Man tak bardzo
przypadnie mi do gustu, że tak mocno będę wszystkim dookoła wpychać tę książkę
bezpośrednio do gardeł, ale też do lodówki, żeby wyskakiwała znienacka i żeby
jednak nie zapomnieli o jej przeczytaniu. Takiego hitu już dawno nie było, a
przed premierą nie spotkałam się z żadną negatywną opinią o tym tytule. I
pewnie znajdzie się ktoś, kto powie, że jej nie przeczyta, bo te opinie to
pewnie kupione, pewnie niewiarygodne, albo po prostu nie, bo nie. I okej – to jego
strata.
Jak wywołać u mnie ciary? Przedstawić mi bohatera,
który na oczach czytelników rekonstruuje zbrodnie najsłynniejszych seryjnych
morderców. Przy czym to są z jednej strony ciary przerażenia, bo jak tak można,
ale z drugiej strony, to jest totalna podnieta! Mam słabość do literackich
seryjniaków, a po tym bestialskim popisie Echo Man bezkonkurencyjnie wskakuje
na pierwsze miejsce na mojej liście. To było tak dobre, że najchętniej
rzuciłabym wszystko i przeczytała to jeszcze raz w poszukiwaniu czegokolwiek,
do czego mogłabym się przyczepić, bo aż mi głupio, że tak się w tej brutalności
zatraciłam.
W tej historii nie ma czasu na zastanawianie się o co
chodzi, co się dzieje i kto za tym wszystkim stoi. Akcja jest niesamowicie
dynamiczna i bardzo rytmiczna – każdy rozdział ucina wydarzenia w najmniej
oczekiwanym momencie, a te z kolejnego nabierają rozpędu, żeby zaraz znowu zostać
uciętymi. Nie pamiętam już kiedy i przy jakiej książce przeżyłam tyle
frustracji, że ta odpowiedź na pytania – która w zasadzie jest na wyciągnięcie
ręki – znowu została przerzucona jednak gdzieś dalej. Jestem strasznie
niecierpliwym czytelnikiem, szczególnie przy tak doskonałych książkach, i
przyznaję, że kilka razy myślałam o tym, żeby przerzucić na ostatnią stronę i
poznać finał, bo czułam, że osiwieję zanim tam dojdę. Oczywiście nie zrobiłam
tego ze względu na emocje, których potrzebowałam doświadczyć, które chciałam
przeżyć, żeby ostatecznie nie zapomnieć zaraz o tej książce. I nie zapomnę o
niej bardzo długo.
I kto by w ogóle pomyślał, że kobieta stworzy tak
dramatyczną, tak przerażającą i jednocześnie ocierającą się o prawdę historię.
Z mojego czytelniczego doświadczenia wynika, że to jednak mężczyźni mają
większe skłonności do takich literackich brutalności, więc ten wybryk Holland
już na tym etapie mocno kusi i niepokoi. A dokładkę do tego wszystkiego stanowi
informacja, że to jej debiut. Postawiła sobie dramatycznie wysoko poprzeczkę,
którą (mam nadzieję, że już niedługo) spokojnie przeskoczy, a nawet podniesie
jeszcze wyżej.
To pozycja obowiązkowa dla tych, którzy lubią
mocniejsze i bardziej brutalne thrillery. Fani true crime odnajdą na stronach
tej książki swoich morderczych ulubieńców z fikcyjną dokładką. Po prostu przeczytajcie,
przekonajcie się sami, o co tyle szumu i po cichu liczę, że przepadniecie w tej
historii równie mocno jak ja. Echo Man na mojej prywatnej liście książek
przeczytanych w tym roku zajmuje pierwsze miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz