Czuć tutaj powiew świeżości!
Chętnie sięgam po komedie kryminalne, ale przyznaję,
że zazwyczaj decyduję się na te napisane przez polskich autorów. Wydaje mi się,
że Morderców tropimy w czwartki to pierwsza taka powieść zagranicznego autora,
na którą się zdecydowałam. Na początku trochę nie wiedziałam czego się po niej
spodziewać, ale z każdym kolejnym rozdziałem szło mi dużo łatwiej i dałam się
ponieść paradoksalnym wydarzeniom, które spotykały grupkę książkowych seniorów.
W Morderców tropimy w czwartki fabuła przedstawiana
jest z różnych perspektyw, których bohaterami są uczestnicy Czwartkowego Klubu
Zbrodni – Elizabeth, Joyce, Ron i Ibrahim. Zazwyczaj zajmują się zbrodniami
sprzed lat, ale tym razem podejmą się rozwiązania tajemniczego morderstwa w
domowym zaciszu.
Muszę przyznać, że przeczytanie tej książki
przyniosło mi sporo nowych doświadczeń w gatunku komedii kryminalnej. Do tej
pory byłam przyzwyczajona jednak do większej ilości komedii, która w zasadzie
wylewała się z każdej strony, z każdej linijki dialogu między bohaterami i
trochę momentami nawet przysłaniała wątek kryminalny. W Morderców tropimy w
czwartki śmiechów jest znacznie mniej, żarty i sarkastyczne komentarze są mniej
oczywiste, przez co ostatecznie bardziej zwraca się uwagę na tę warstwę
kryminalną. Nie wiem, czy wynika to z tłumaczenia, czy może jest zasługą
brytyjskiego poczucia humoru, z którym nie miałam za wiele wspólnego, ale taka
forma komedii w książce bardzo mi pasuje! Sporo tu paradoksów, zabawnych sytuacji,
ale też sami bohaterowie są bardzo charyzmatycznymi osobami, z którymi chętnie
uczestniczy się w Czwartkowym Klubie Zbrodni. Mimo że są seniorami, to jednak
mam wrażenie, że autor nie dał tego tak wyraźnie odczuć – a przynajmniej w
mniejszym stopniu żartuje z ich wieku niż polscy autorzy komedii kryminalnych też
wykorzystujący ten schemat.
W związku z tym, że czytałam powieści i Galińskiego,
i Rogozińskiego, w których obaj chętnie podśmiewują się ze starszych osób (nie
robiąc przy tym nikomu krzywdy – żaden nie robi tego w chamski sposób), od razu
mam ochotę porównywać te książki, ich fabułę i zabiegi wykorzystywane przez
autorów. Każdy w tym samym temacie, ale wszystkie historie zupełnie inne i co
najlepsze – wszystkie nadal mi się podobają. Osman zrobił to dużo spokojniej, idąc
bardziej w stronę klasyki kryminału.
Jakbym miała krótko podsumować moją przygodę z
Morderców tropimy w czwartki, to powiedziałabym, że była niezwykle przyjemna. Idealnie
wpisała się w moment, w którym potrzebowałam nieco lżejszej lektury, ale nadal
z wątkiem kryminalnym i w takiej wersji, która wywołuje jednak więcej uśmiechu
na twarzy niż dreszczy emocji. Chociaż nie zdarzyło mi się parskać ze śmiechu,
to jednak wcale nie znaczy, że się przy niej źle bawiłam! Przede wszystkim była
dla mnie doskonałą odskocznią od ciężkiej codzienności, ale też przyniosła mi
mnóstwo nowych doświadczeń i taki świeży powiew jeżeli chodzi o sam gatunek
komedii kryminalnej. A tych bohaterów nie da się nie polubić! Musicie to
przeczytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz