Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
„Zniknięcia” Magdy Kicińskiej to książka, która wymyka się prostym kategoriom. Łączy w sobie elementy reportażu, eseju i osobistej refleksji, by opowiedzieć o tym, czego nie widać. To publikacja o ludziach znikających z radarów – zarówno dosłownie, jak i symbolicznie.
„Zniknięcia” są zbiorem tekstów, które Magda Kicińska zbierała i tworzyła przez wiele lat. Autorka przygląda się postaciom, które na różne sposoby zniknęły – z rodzin, z systemu, z pamięci społecznej. Czasem to osoby bezdomne, uzależnione, chore psychicznie, a czasem po prostu ci, których nikt już nie widzi – ani społeczeństwo, ani bliscy.
Znikanie w ujęciu Kicińskiej ma charakter wielowarstwowy. Może dotyczyć fizycznej nieobecności, jak w przypadku osób zaginionych, ale równie często chodzi o zniknięcie z uwagi publicznej – tak zwany społeczny zanik. To osoby, które żyjąc nadal, przestają być zauważane.
Autorka nie daje prostych odpowiedzi. Raczej zadaje pytania, wprowadza czytelnika w krajobraz niedopowiedzeń, pustki i ciszy. Ta specyfika czyni lekturę nie tyle dramatyczną, co wyjątkowo intymną.
Interesujące jest to, że „Zniknięcia” nie są zbiorem jednej wielkiej opowieści. To mozaika refleksji, mikrohistorii i fragmentów rzeczywistości, które układają się w spójną narrację. Co ciekawe, autorka przemyca tu także swoją własną historię.
Magda Kicińska mówi wprost, że temat znikania nie jest dla niej teoretyczny. Jest osobisty, przenikliwie obecny, związany z jej drogą zawodową i prywatną. W rozmowach z ludźmi potrafi być uważna, czuła, nieustępliwa – ale nigdy nieprzyjemnie dociekliwa. To czyni z niej rozmówczynię, której bohaterowie mogą zaufać, nawet jeśli zniknęli już dla świata.
Jedną z największych sił tej książki są poruszające portrety postaci, które dla wielu są statystyką, a nie człowiekiem. Kicińska zbiera opowieści ludzi z domów opieki, schronisk, ulicy – miejsc, które rzadko stają się bohaterami literatury. A jednak w „Zniknięciach” to właśnie oni nadają ton.
Nie są to jednak historie sensacyjne. Autorka unika taniego dramatyzmu. W zamian proponuje uczciwe, empatyczne spojrzenie, które nie moralizuje, lecz pozwala zrozumieć. Przykłady:
Te fragmenty utrzymane są w oszczędnym, chwilami poetyckim stylu, który skłania do refleksji. Niektórzy bohaterowie zostają z czytelnikiem na długo – nie dlatego, że ich los był „interesujący”, ale dlatego, że autorka pokazała ich jako ludzi pełnych sprzeczności i godności.
„Zniknięcia” są też – choć subtelnie – krytyką systemu społecznego, który często spycha tych, którzy nie pasują do norm. Autorka nie wygłasza politycznych manifestów, ale poprzez historie jednostek pokazuje niedopasowanie instytucji, brak wsparcia, niewidzialność procedur.
Wielu rozmówców Kicińskiej to osoby, które zgubiły się w meandrach systemu: nie potrafią wypełnić dokumentów, nie mają adresu zameldowania, nie potrafią zdobyć pomocy. Są to sprawy pozornie drobne, ale prowadzące do pełnego wykluczenia. Z tej perspektywy „Zniknięcia” są również głosem społecznym – cichym, ale stanowczym.
Na poziomie języka Kicińska łączy reportażową precyzję z literacką wrażliwością. Jej styl pisania nie przytłacza, ale też nie pozwala się zignorować. Często korzysta z krótkich, urywanych zdań, które oddają chaos emocji lub niuans codzienności.
Jednocześnie nie zaniedbuje faktów. Mimo że teksty mają znamiona eseju, są rzetelnie udokumentowane. Dzięki temu książka zachowuje wiarygodność – nie poprzestaje na emocjonalnym apelu, ale podbudowuje przekaz konkretami i kontekstem.
Czytelnik przyzwyczajony do tradycyjnej narracji może poczuć się chwilami zagubiony. Książka nie ma jednej osi fabularnej, nie prowadzi do jasnego zakończenia. Jednak to celowy zabieg – bo opowieść o znikaniu nie może mieć klarownej struktury. Przypomina raczej przepływ – trochę jak strumień w świadomości.
Kicińska tworzy przestrzeń, w której można się zatrzymać, wracać do fragmentów, czytać na nowo, a niekoniecznie pochłaniać od początku do końca. To podejście sprawia, że książka działa bardziej jak mapa odczuć i myśli, niż klasyczna kompozycja.
Choć „Zniknięcia” mają wiele cech reportażu, mogą spodobać się także miłośnikom literatury pięknej i psychologicznej, a nawet poezji. To książka, która zamiast głośnych wydarzeń proponuje skupienie na detalu, emocji i ukrytym sensie codzienności.
Polecam ją szczególnie tym, którzy:
Trzeba jednak uczciwie przyznać: to nie jest książka dla każdego. Wymaga uważności, wewnętrznej gotowości na „czytanie między wierszami”. Osoby oczekujące jednoznacznych konkluzji czy akcji mogą poczuć się zawiedzione.
„Zniknięcia” nie są też lekturą lekką – emocjonalnie i tematycznie. Dotykają głęboko osobistych spraw, które mogą być dla niektórych bolesne lub wywoływać silne skojarzenia. Kicińska nie unika trudnych pytań i potrafi zadrapać.
Nieczęsto ukazuje się książka, która tak wyraźnie mówi głosem tych, którzy zazwyczaj milczą. „Zniknięcia” to publikacja o obecności w nieobecności – o tym, jak łatwo zniknąć w społeczeństwie szukającym efektywności, widoczności i sukcesu.
Magda Kicińska nie stara się „zbawiać świata”. Jej celem wydaje się być raczej uświadomienie czytelnikowi, jak wiele osób codziennie niesie ze sobą nieopowiedziane historie i błaga o zauważenie. To nie moralitet, ale subtelna przypowieść o ludzkiej kondycji.
Finalnie, „Zniknięcia” to książka, której nie da się zapomnieć. Nie dlatego, że epatuje dramatem, lecz dlatego, że powoli, niespiesznie zmienia sposób, w jaki patrzymy na ludzi dookoła. A może i na samych siebie.